niedziela, 5 maja 2013

Małe, a cieszy

Sprawia wrażenie niepozornej. Z początku nawet wydaje się, że prędzej tryśnie strumieniem wody w twarz niż zrobi zdjęcie. A jednak je robi. Nie dajcie się zwieść - w Dianie tkwią ogromne możliwości i kwintesencja fotografii.

W dobie naszpikowanych elektroniką lustrzanek i teleobiektywów wielkości sporego psa Diana Mini może powodować tylko jedną reakcję na twarzy nowego posiadacza - uśmiech. I choć z pewnością znajdą się tacy, co na ten niepozorny aparat będą patrzeć z pogardą, lomografia, której dumną przedstawicielką jest Diana Mini, staje się coraz bardziej popularna. Trudno zdefiniować lomografię w kilku słowach. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to wolność, retro, analogia, niespotykane barwy. Wśród fascynatów krąży dziesięć zasad lomografii. Odnajdujemy wśród nich: "Zawsze miej aparat lomograficzny ze sobą!" , "Nie myśl! Kieruj się instynktem i emocjami.", "Rób zdjęcia o każdej porze dnia i nocy!" oraz ostatnią z zasad brzmiącą: "Nie przejmuj się zasadami!". W dzisiejszym świecie to jak powiew świeżości, szansa na rozwijanie fotograficznej pasji dla tych, którzy nie mają grubego portfela, albo po prostu zabawa i odskocznia od codziennego życia. 
Diana Mini jest mniejszą siostrą Diany F+. W przeciwieństwie do niej obsługuje standardowy film 35 mm, co jest wielką zaletą zważywszy na to, że film średniego formatu (120mm) jest rzadziej spotykany, a i koszta jego wywołania są wyższe. Wybierając Dianę Mini nie musimy martwić się o film - znajdziemy go w każdym sklepie fotograficznym. Możemy wybierać wśród najpopularniejszych - kolorowych, czarno białych lub przezroczy. Warto jednak pamiętać o wyborze odpowiedniego ISO - fotografując w pochmurne dni, dobrze jest wybrać film o ISO 400 lub 800. 
Kolejną rzeczą, o której warto wspomnieć jest możliwość wyboru formatu zdjęcia. Diana Mini oferuje dwa formaty: prostokątny o wymiarach 17x24 mm oraz kwadratowy - 24x24 mm. "Niepełna" klatka pozwala na wykonanie znacznie większej ilości zdjęć. Do zmiany formatu zdjęcia służy jedno (z niewielu zresztą) narzędzi znajdujące się tuż obok wizjera.
W myśl idei lomografii, fotografia powinna być instynktowna i spontaniczna. Raczej powinniśmy nastawić się na odbiór otoczenia aniżeli na badaniu skomplikowanego menu czy też próbach utrzymania aparatu w perfekcyjnym bezruchu, co często ma miejsce podczas fotografowania nowoczesnymi aparatami. Dlatego Diana Mini oferuje fotografowi niesamowicie mało opcji. Zaczynając od długości otwarcia migawki, gdzie mamy do czynienia jedynie z dwiema możliwościami: "N" oraz "B". "N" jest odpowiednie do fotografowania w ciągu dnia i odpowiada około 1/60s podczas gdy "B", czyli "BULB" daje szanse robienia zdjęć wieczorem, w nocy lub w ciemnych pomieszczeniach. Również opanowanie przysłony nie sprawia najmniejszych trudności - aparat oferuje dwa tryby, oznaczone odpowiednio rysunkami słońca oraz chmury. Nie można jednak dać się zwieść możliwościami przysłony "chmurki" Odpowiada ona parametrowi F/8, a więc otwór pozostaje wciąż dość mały. Warto o tym pamiętać, fotografując podczas zmierzchu. Korzystając z filmu o ISO 400, ustawienie przysłony F/8 nie wystarcza podczas robienia zdjęć z ręki. Oznacza to korzystanie ze statywu lub oparcie aparatu o jakąkolwiek stabilną powierzchnię. Diana Mini jest kompatybilna z wężykami spustowymi, a to duże ułatwienie podczas robienia zdjęć w trudnych warunkach oświetleniowych. Jeżeli chodzi o ustawienia ostrości to ironicznie mówiąc, Diana Mini "pozwala poszaleć". Dostępne mamy cztery opcje: 0.6m, 1-2m, 2-4m i od 4m do nieskończoności.
    

                                          WYKONANIE

Prostota obsługi i budowy wiąże się również z niewielkimi wymiarami. Ten niewielki aparat bez trudu mieści się w kieszeni, co ma ogromne znaczenie w przypadku fotografii ulicznej. Trzymając go w dłoni, jesteśmy w stanie zakryć go praktycznie całego. Łatwiej jest więc pozostać "niewidocznym" i robić zdjęcia z bliższych odległości jednocześnie nie demaskując swoich zamiarów. Opanowując pewną technikę trzymania aparatu, można robić zdjęcia jedną ręką, łatwiej więc jest o dostosowanie odpowiedniego kąta widzenia. Największą wadą Diany Mini jest wizjer. Będący po prostu "prześwitem" przez obudowę, nie odzwierciedla tego, co widzi obiektyw. Ma to duże znaczenie podczas robienia zdjęć z bliska, gdzie nawet niewielki ruch aparatem ma spory wpływ na ostateczny wygląd zdjęcia. W ten sposób wysłałem plik (jak na nieszczęście dość dobrych) zdjęć do kosza - no bo jak zaliczyć zdjęcie portretowe do udanych, gdy pół głowy jest obcięte? Aparat w całości wykonany jest z tworzyw sztucznych, ale nie można mieć zastrzeżeń co do jakości obudowy - jest w pełni szczelna i jeszcze ani razu nie zdarzyła mi się sytuacja, w której spostrzegłbym prześwietlenia na kliszy. Nie znajdziemy też tu żadnej elektroniki - wszystko ogranicza się do dźwigni spustu migawki oraz kilku innych prostych urządzeń. To wielka zaleta w czasach, gdy aparaty ustawiają wszelkie parametry za nas, a jedyne, co fotograf musi zrobić, to wcisnąć spust. Korzystając z Diany, mamy okazję poznania fotografii od samych jej podstaw, sięgnięcia do korzeni. Bo, jak powszechnie wiadomo, czasami trzeba zrobić krok w tył, aby potem zrobić dwa kroki do przodu.





MOŻLIWOŚCI 

Diana Mini jest niesamowicie ograniczonym aparatem. Wahałbym się jednak bardzo długo przed zaliczeniem tej cechy do wad. Pozwalając fotografowi robić zdjęcia jedynie w dwóch trybach (w przypadku migawki i przysłony) zmusza go do myślenia, a to rzecz nader cenna. Oto sytuacja się odwraca, to fotograf dostosowuje się do aparatu, a nie aparat do fotografa. Na zewnątrz szaruga, jeszcze nie noc, ale już nie dzień, ale jednak przez szybę sączy się nieco światła. Czy jednak będzie go wystarczająco dużo, aby użyć migawki "N", czy jednak trzeba już przestawić się na "B"? W nowoczesnych lustrzankach tego problemu nie ma - prędko otwieramy otwór przysłony, zwiększamy wartość ISO, wydłużamy czas otwarcia przysłony i po chwili cieszymy się idealnym zdjęciem. W przypadku Diany Mini tej wygody nie ma. Jeżeli fotograf się zagapi i zapomni zmienić parametr ostrości, otrzymuje serię nieostrych zdjęć. I żaden autofokus sprawy nie ułatwi. To duża zaleta Diany Mini - uczy świadomego myślenia.
Mówiąc o zdjęciach wykonywanych z Dianą Mini, nie sposób nie wspomnieć o niesamowitym ich klimacie. Aparat ma skłonności do mocnego winietowania. Odwzorowanie barw również jest bardzo charakterystyczne - kolory wychodzą nieco blade i przyćmione.
Możliwości Diany Mini nie sprowadzają się jednak do pojedynczych zdjęć. Jak w każdym analogowym aparacie, mamy możliwość wykonania zdjęć na zasadzie podwójnej ekspozycji, czy też zdjęć nachodzących na siebie. Warto tu wspomnieć o portfolio fotografa Floriana Imgrunda, który w dziedzinie analogowej podwójnej ekspozycji wspiął się na wyżyny.


                   

PODSUMOWANIE

Z pewnością Diana Mini nie jest aparatem dla każdego. Bowiem niektórzy zbyt bardzo cenią wygodę jaką dają aparaty cyfrowe, aby porzucić ją na rzecz analoga. Jednak kto raz spróbuje fotografowania Dianą Mini, ten już na zawsze ulegnie jej czarowi. Klimat zdjęć jest nieporównywalny z jakimkolwiek wytworem fotografii cyfrowej lub programów graficznych. Zadowala również dobre wykonanie aparatu, jego niewielkie rozmiary oraz łatwość obsługi. Z czystym sumieniem mogę polecić ten aparat każdemu fotografującemu.
  
                   +                                                             -
+ Duża łatwość w obsłudze                       - Wykonanie wizjera
+ Klimat zdjęć
+ Możliwość "ćwiczenia oka"
+ Obsługuje standardowy film 35 mm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz