niedziela, 30 grudnia 2012

Czymże jest ocean, jeśli nie morzem kropel?

Wczoraj obejrzałem pewien ciekawy program, mówiący o zegarze biologicznym. Ponoć człowiek najefektywniej pracuje w godzinach przedpołudniowych: 10-12. Także czas największej kreatywności już dzisiaj minął, ale mam nadzieję, że uda mi się mimo wszystko coś ciekawego napisać ;) Dzisiaj chciałbym nakreślić kilka słów o filmie, który niedawno wszedł na ekrany kin. Mowa o "Atlasie Chmur" w reżyserii rodzeństwa Wachowskich we współpracy z Tomem Tykwerem.


Film długi, bo trwający prawie 3 godziny, a doliczając reklamy, otrzymujemy przeszło trzygodzinny pobyt w kinie. Czy warto? Warto, bez dwóch zdań. Atlas Chmur, powstały na podstawie powieści Davida Mitchella, to pewnego rodzaju podróż wgłąb siebie. Zostają przedstawione nam historie wielu ludzi, żyjących w różnych epokach, których jednak łączą wspólne więzi. Opowieść z początku skomplikowana i trudna do przyswojenia, w rezultacie wgniata widza w fotel. Byłem absolutnie zdumiony zręcznością, z jaką powiązane były poszczególne wątki.
To film o wierze. O tym, że każda sytuacja, nawet ta najbardziej błaha (nawet to, że stukam teraz w klawisze z prędkością błyskawicy, raz po raz zerkając na zegarek) wpływa na naszą przyszłość. Tylko czy ta przyszłość rzeczywiście jest nasza?
Na brawa zasługują efekty specjalne (futurystyczna wizja miasta przyszłości zapiera dech w piersiach) oraz charakteryzatorzy (czyli jak z jednego człowieka zrobić pięciu innych)
W obsadzie plejada gwiazd. Tom Hanks, Hugo Weaving, Halle Berry. Według mnie na największe pochwały zasługuje Tom Hanks, który ze swoim ochrypłym głosem wspiął się na szczyty aktorskiego geniuszu. Na uwagę zasługuje jednak również Doona Bae, która idealnie przedstawiła postać Sonmi-451.
Na koniec chciałbym wspomnieć o muzyce do tego filmu. Tytułowy "Atlas Chmur" to sekstet stworzony przez młodego kompozytora, którego jednak nigdy nikt ma nie usłyszeć.. Wprawia w konsternacje, zadumę, zmusza do refleksji..
Zostawiam Was z tą piękną muzyką, życząc przemiłego dnia ;)


sobota, 29 grudnia 2012

O mojej fotografii słów kilka

Czas rozpocząć ten eksperyment! 14 minut...czas...start!
Mógłbym długo pisać o tym, za co cenię fotografię. Wystarczy więc chyba, gdy napiszę, że po prostu ją lubię; w każdej odsłonie. Prócz studyjnej, choć doceniam jej wartości techniczne. Jednak według mnie nie ma w niej żadnego przekazu, czegoś, co nadałoby jej jakikolwiek sens. Dlatego lubię zdjęcia przypadkowe, niedoskonałe, ale jednak ujmujące. Uwielbiam przeglądać fotografie Henriego Cartiera-Bressona i szukać na każdej z nich ciekawej historii. Dzisiaj nie napiszę nic o decydującym momencie, ani o żadnym innym temacie związanym z Bressonem - te sprawy zostawię sobie na później. Z racji takiej, że czas nagli i zostało mi tylko 8 minut na napisanie reszty tego posta, przejdę do rzeczy. Chciałbym przedstawić Wam kilka fotografii. Własnych. Bo tak nie wypada pisać bloga o fotografii i nie przedstawić ani jednego swojego zdjęcia ;) Na tę sesję wybrałem się dość niedawno, a jej efekty naprawdę mnie zaskoczyły. Także dzisiaj będzie nieco nostalgicznie i smutno - co zresztą pasuje do jesienno-zimowej aury.
4 minuty.. Już wstawiam, żeby nie zapeszyć, że napisałem posta, a ze zdjęciami nie zdążyłem ;)


840 seconds

Witam na moim blogu.
Na początku warto byłoby wyjaśnić, skąd pomysł na nazwę. Dlaczego 840 sekund a nie chociażby 842? 840 sekund, albo po prostu 14 minut, to czas w jakim powstanie każdy z wpisów na tym blogu. Żyjemy niewątpliwie w zabieganych czasach. Ciągle gdzieś się śpieszymy, za czymś gonimy, patrzymy na zegarek, przygryzając z niecierpliwości wargę. A czternaście minut wydaje się idealnym czasem na chwilę wytchnienia od tego szalonego świata. Dlatego każdy z wpisów będę pisał przez osiemset czterdzieści sekund, ze stoperem w ręku! :) Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś ciekawego! A o czym będzie można tu przeczytać? O tym, co mnie interesuje najbardziej, czyli fotografia, filmy, podróże.. Może brzmi banalnie, ale postaram się, aby wcale tak nie było. Zachęcam do odwiedzania mojego bloga, chociażby na 14 minut ;)

Welcome to my blog.
Firstly, it would be worth explaining how I came up with the idea for the name of my blog. Why 840 seconds, instead of, for example, 842? 840 seconds, or just 14 minutes, is time in which every post will be created. Undoubtedly, we live in very unstable times. We are always in a rush, we still gaze at a watch, biting a lip impatiently. Fourteen minutes seem to be a perfect time for a rest from this crazy world. That's why each post will be written in eight hundred fourty seconds, with a stopwatch in my hand! :) I hope something interesting will come out of this! And what I will be wiriting about? About what I'm interested in: photography, movies, travels.. Maybe it sounds banally, but I will do my best to make my posts interesting. I encourage to visit my blog regularly, even for 14 minutes ;)